9 maja 2023 roku Rozporządzenie w sprawie redukcji emisji metanu w wersji kompromisowej, wywalczonej przez związki zawodowe - w tym bezpośrednio prze ZZG w Polsce, zostało przegłosowane w Parlamencie Europejskim. Wówczas zdecydowana większość, bo 499 europosłów było „za”, 79 przeciw i 55 wstrzymało się od głosu. To był ogromny sukces?
To był kompromis, który trudno było uzyskać. Ale, czy można go uznać za sukces? Przypomnę, że w pierwotnej wersji projekt rozporządzenia zakładał, że maksymalna dopuszczalna emisja nie może przekraczać 0,5 tony metanu na 1000 ton węgla. Dzięki zwarciu szeregów przez związki zawodowe tj. „Solidarność”, „Kadrę” i ZZG w Polsce pierwotnie projektowana norma uległa zwiększeniu. Spotykaliśmy się z europarlamentarzystami wszystkich opcji i frakcji, aby zbudować polski głos w tej sprawie i uzyskaliśmy poparcie zarówno europejskich socjalistów jak prawicy.
Związek Zawodowy Górników w Polsce wystąpił wówczas przy udziale OPZZ z szeregiem pism skierowanych do Polskich Posłów i Posłanek do Parlamentu Europejskiego. Przy czym w naszych propozycjach forsowaliśmy takie zwiększenie normy, które przy ówczesnych wolumenach wystarczyłoby na prowadzenie eksploatacji w większości polskich kopalń bez ponoszenia dodatkowych opłat i kar z tytułu nadmiernej emisji.
Trudno sobie wyobrazić z czym przyszłoby się mierzyć dziś branży górniczej, gdyby wówczas Europa pozostała przy swoim, jednak nawet to złagodzone stanowisko Unii może być gwoździem do trumny polskiego górnictwa. Wygeneruje w konsekwencji kolejne, dodatkowe koszty, którymi obciążone zostanie społeczeństwo poprzez chociażby wzrost cen energii.
Minęły dwa lata i rząd przesłał w kwietniu do sejmu nowelizację ustawy Prawo geologiczne i górnicze dotyczącą wdrożenia rozporządzenia metanowego do polskiego prawodawstwa.
Wprowadzana dzisiaj przez rząd implementacja przepisów rozporządzenia do polskiego systemu prawnego drastycznie pogorszy kondycję i utrudni funkcjonowanie górnictwa. Przyjęte przez parlament europejski normy są niemożliwe do spełnienia przez polskie kopalnie. Kluczową kwestią jest wysokość i sposób nakładania kar za przekroczenia progów emisji. W stanowisku central związkowych nie było mowy o karach, a o opłatach za emisje. Nie zgadzamy się na karanie spółek górniczych za przekraczanie dozwolonych emisji. Uważamy, że wpływy z nakładanych opłat winny być przeznaczane w całości na działania ograniczające emisję metanu do atmosfery, wprowadzanie innowacyjnych technologii itp. Rozporządzenia raczej już nikt nie jest w stanie zmienić, więc rząd winien się skupić na jak najmniej kosztotwórczym dla spółek węglowych sposobie wdrożenia jego zapisów, oraz podjęciem działań mogących wspomóc pracodawców w tym zakresie. Należy stworzyć takie przepisy, aby korzystanie z pomocy publicznej przez spółki węglowe nie wykluczało możliwości uzyskania przez nie dodatkowych środków na ograniczenie emisji metanu. Rząd jest przecież właścicielem większości spółek węglowych i niezrozumiałym dla nas jest zamiar karania własnych podmiotów, które przecież i tak wspierane są środkami rządowymi na zmniejszenie mocy produkcyjnych.
- Jak związek ocenia wprowadzenie w Polsce rozporządzenia metanowego?
Zdecydowanie negatywnie. Skutki dla kopalń i spółek węglowych mogą doprowadzić je do upadłości. Należy rozważyć czy jest jakaś szansa na negocjacje z organami UE w celu uzyskania okresów przejściowych dla polskiego górnictwa, bo w przeciwnym razie grozi nam katastrofa.
W rządowym projekcie nie widać jednak takich rozwiązań i jest to niebezpieczne. Należy zwrócić uwagę, że w liczbach bezwzględnych poziom emisji metanu z polskich kopalń systematycznie spada, wzrasta wolumen ujmowanego metanu i wzrasta procent jego wykorzystania do celów energetycznych. Warto też zaznaczyć, że konsekwencjami wejścia w życie przepisów najbardziej ze wszystkich krajów Wspólnoty Europejskiej zostaną dotknięci obywatele Polski, gdyż jesteśmy właściwie jedynym krajem, który lwią część energii produkuje z węgla wydobywanego z własnych zasobów. I tych argumentów należy użyć.
W środowiskach pracowniczych dominuje jednak obawa, ze obecny rząd wykorzysta unijne obostrzenia do przyspieszenia procesów likwidacyjnych, a to z kolei godzi w zapisy umowy społecznej i zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski. Zaś na to nie ma i nie będzie zgody naszego związku.